Bo co mam pisać? Że dalej jestem nieziemsko szczęśliwa? :))
Jechałam dziś wieczorem do Arklow i z powrotem - słońce świeciło, muzyka w a-ucie grała, ja z szerokim uśmiechem na twarzy... Czemu? A nie wiem. Po prostu uśmiechać mi się chciało :))
W pracy - stabilnie, z Markiem sytuacja też jest ok, Daria będzie u mnie za dwa dni - jedziemy w niedzielę do Marka, a potem robimy sobie u niego w domu bazę wypadową naszych wycieczek na południe Wyspy. Byle tylko pogoda się nie zmieniła - jak na razie jest to najpiękniejsze, ciepłe słoneczne lato w Irlandii, od lat.
Żyć, nie umierać :))))