wtorek, 19 stycznia 2010

Przebłyski słońca.

No, to znów mnie tu przywiało.
Grudzień był zalatany - przygotowania do wyjazdu na święta do Polski, zakupy świąteczne, a potem - dwa tygodnie z rodziną :)
Plus gryzłam się z różnymi myślami w międzyczasie. O facetach. O miłości. O życiu "wogle".
Eeeech... Może jeszcze przy okazji wrócę do tych przemyśleń.
Jak na razie spędziłam wspaniały relaksujący weekend. Pojechałam sobie w niedzielę nad Brittas Bay - zrobiliśmy sobie z Eamonnem piknik. Piękne słońce, nie wiało za mocno, morze szumiało, mewy krzyczały nad głową - fajnie :) Dużo czasu było w samochodzie, żeby pogadać. Wartościowy, spędzony wspólnie czas.
Nie szukam już kontaktu z Markiem. On też się nie kontaktuje. I tym razem to jest naprawdę koniec. I pierwszy raz czuję na to zgodę wewnętrzną w sobie samej. Chwała Bogu...